Wieść niesie, że przyczyna długiej nieobecności naszego kierownika produktowego w firmie jest jedna. Nie wiem czy to prawda, czy nie, ale jeden z kolegów powiedział mi w tajemnicy, że nasz kierownik ds. produktu Zamość ma duży problem z alkoholem, przez co musiał udać się na terapię.
Jeśli w plotkach krążących po biurze jest choć odrobina prawdy, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować sobie spostrzegawczości i rozpocząć się za zajęciem godnym najlepszego detektywa. Nie mogę przecież pracować w zespole produktowym, jeśli wyróżniam się większą niż inni spostrzegawczością i umiem łączyć ze sobą różne fakty. Powinienem, niczym Sherlock Holmes albo Ojciec Mateusz zacząć rozwiązywać kryminalne zagadki związane z moim rodzinnym miastem.
Prawdą jest, że alkoholowych problemów kierownika domyśliłem się dużo, dużo wcześniej, jednak nie chciałem nikomu o tym mówić, bo rozsiewanie niepotwierdzonych plotek po biurze może skutkować dość nagłą utratą pracy. Choć kierownik nigdy nie przeszedł obok mnie na tyle blisko, bym wyczuł od niego woń alkoholu, o jego problemie z mocniejszymi trunkami świadczyły inne fakty, jak choćby zaczerwieniona twarz, przytłumiony wzrok lub dwudniowe, wygniecione ubranie.
Ciekawe czy terapia okaże się w przypadku kierownika skuteczna. Kierownik nie wygląda mi na mężczyznę, który bardzo szybko daje się przekonać, dlatego odciągnięcie go od alkoholu będzie dla specjalistów nie lada wyzwaniem.