Dzisiaj do pracy ubrałam się wyjątkowo starannie, bo około godziny 11.00 ma się w naszym bielskim oddziale zjawić dyrektor regionalny, który będzie kontrolował czy wszystko w firmie pracuje tak, jak pracować powinno. Wizyty pana Waldemara zawsze działają na mnie wyjątkowo stresująco, bo dyrektor ma dość specyficzny charakter i humor wisielca, dlatego rozmowa z nim to zawsze duże wyzwanie logistyczne, emocjonalne i behawioralne. Niemniej, do tej pory udawało mi się wyjść z twarzą z każdej potyczki, za co dziękować mogę nie tylko sobie, ale i całemu mojemu zespołowi, z którym pracuje mi się po prostu świetnie. Czasem, podczas wykonywania obowiązków różnice w stanowiskach pracy zacierają się tak bardzo, że na chwilę zapominamy kto tu jest kierownikiem a kto podwładnym. Gdy pierwszy raz doszło do takiego starcia, a każdy zorientował się w sytuacji dopiero po kilku minutach krzyków i kłótni wszyscy czuli się nieswojo. Członkowie mojego zespołu na pewno bali się o swoje posady, natomiast ja byłam zła na siebie, że tak bardzo dałam się ponieść emocjom, kierownik ds. produktu Bielsko-Biała. Okazało się jednak, że otwarte wyrażanie swojego zdania przynosi więcej dobrego niż złego, dlatego kłótnie o strategie marketingowe stały się dla nas zwykłym elementem pracy, który każdy toleruje i nawet po części lubi.
Jestem niezmiernie dumna z tego, jak dobrze pracuje mi się z moimi podwładnymi i jak bardzo się z sobą zżyliśmy. Teraz czujemy się jak jedna, dość pokaźna firmowa rodzina, którą z chęcią dyrektorowi regionalnemu pokażę. Chcę, żeby zobaczył, że współpraca na drodze wzajemnego szacunku jest możliwa, a cele można osiągać nie tylko dzięki autorytatywnemu sposobowi pracy.